poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział XVII




- Pojedźmy do lekarza - nalegał Harry, stojąc przed łóżkiem.
- Ale po co? To tylko zatrucie żołądkowe - powiedziała. - Chyba - dodała po chwili.
- Właśnie. Chyba. Zbieraj się, jedziemy - postanowił i otworzył szafę w poszukiwaniu jakichś ciuchów na przebranie.
Zaśmiała się i podeszła do niego.
- Sama się ubiorę.
Wyciągnęła spodnie i bluzkę, dobrała buty. Całość komponowała się w ten sposób :
Zabrała torebkę, do której wrzuciła telefon i gumy do żucia, następnie powoli, z pomocą Harrego zeszła na dół.
               Szli długim białym korytarzem. Wreszcie dotarli do recepcji, przy której siedziała grubsza pani, w błękitnym fartuchu, z okularami na nosie. Poprosili o kartę Leny, a ona przekierowała ich do alejki drugiej, do pokoju numer dziewięć.
- Wejdę sama - powiedziała do Harrego i pocałowała go w policzek.
Zapukała w drzwi, a gdy usłyszała coś na kształt ' proszę ' , nacisnęła metalową klamkę i uchyliła drzwi.
- Więc co się dzieje? - zapytał nieco siwiejący już mężczyzna.
- Właściwie to nie wiem. Od kilku dni kręci mi się w głowie i mam odruchy wymiotne. Do tego dochodzi szybkie bicie serca i nieregularne oddechy - wymieniła, kręcąc się delikatnie na obrotowym krzesełku.
- Zjadła pani coś ostatnio? A może zaobserwowała pani jakąś wysypkę?
- Nie , nic z tych rzeczy. Za to mam ochotę na różne słodkie rzeczy, budzę się nawet czasami w nocy.
Mężczyzna zaczął coś notować w książeczce, przybił pieczątkę i zapytał, czy jest gotowa dzisiaj, by odwiedzić ginekologa. Lena przeraziła się, bo nie wiedziała po co jej wizyta u ginekologa, skoro nie ma to nic wspólnego z wymiotami, ale zgodziła się.
Wyszła z gabinetu i na prośbę lekarza, poczekała przy recepcji.
- Co jest? - zapytał Harry i złapał ją za rękę.
- Muszę iść do innego gabinetu, bo jakieś testy alergiczne chce mi zrobić - skłamała. Wiadomo, nie chciała mówić swojemu chłopakowi o tym, że idzie odwiedzić ginekologa, zwłaszcza, że nie jest to rzecz, którą trzeba się chwalić.
- Słuchaj. Odebrałem telefon od Zayna. Muszę pojawić się natychmiast w klubie. Jest jakaś zadyma. Tłumaczyłem im, że jestem z Tobą, że potrzebujesz pomocy ..
- Nie kochanie. Jedź. Przecież mnie nic nie jest. Zresztą, te badania na pewno trochę potrwają, więc ... najwyżej zorientuj się co jest nie tak i wróć - odparła i odwróciła się, bo usłyszała głos wołającego ją lekarza. - Muszę lecieć - pocałowała go w policzek i poszła w kierunku mężczyzny.
Harry uśmiechnął się i biegiem popędził w kierunku drzwi wyjściowych. Natomiast Lena w tym samym momencie, weszła do gabinetu.
- Proszę się przygotować, a ja za chwilę przyjdę - odparł i wyszedł z pokoju.
Po wykonaniu badania, dziewczyna ubrała się i z niecierpliwością czekała na wyniki.
- Mam dla Pani dobrą wiadomość - odparł i zdjął okulary. Uśmiechnął się. - Jest pani w ciąży.

***

- Co?! To niemożliwe ! - krzyczała w myślach.
W oczach pojawiły się łzy. Podziękowała za wizytę, natomiast lekarz umówił ją na kolejną.
Wyszła z pokoju i marzyła tylko o tym, by zapaść się pod ziemię. Nie wiedziała jak to mogło się stać. Przecież uważali, zabezpieczyli się. Pojechała do domu taksówką, bo Harry pomimo obiecania, nie przyjechał na czas, a ona nie chciała dłużej siedzieć w szpitalu. Przez całą drogę do domu płakała. Kierowca kilka razy pytał co się stało i czy nie potrzebna jej pomoc, ale ona zbywała go cały czas tą samą śpiewką, by nie zwracał na nią uwagi, bo to nic ważnego. W końcu odpuścił, ale czekał aż weszła do domu i zamknęła za sobą drzwi i dopiero po utwierdzeniu, że jest już bezpieczna, odjechał w swoją stronę.
             Rzuciła się na łóżko i ze złością uderzyła kilka razy w materac. Była kompletnie bezradna. Miała dopiero 20 lat. Całe życie przed nią, a tu ? Wpadka. Dziecko. Koniec świata.
Do tego przyszła obawa, że Harry ją zostawi. Wierzyła, że on taki nie jest, ale jak zna sytuacje z filmów, faceci są tchórzami i uciekają przed obowiązkiem. Skąd mogła wiedzieć, że tu tak nie będzie? Nie miała stuprocentowej pewności. A co powie rodzicom? Co powie na to cały świat, gdy się dowiedzą? Przecież w piątym miesiącu ciąży brzucha nie ukryjesz. Przez myśl przepływały jej przeróżne złe pomysły w tym aborcja. Wiedziała, że to cholernie niedobry czyn i nigdy go nie popierała, ale nie spodziewała się, że los postawi ją w takiej sytuacji, że i ona będzie musiała się nad tym zastanowić. Karciła dziewczyny, które decydowały się na usunięcie dziecka, bo nie wiedziała co to znaczy zajść w ciążę, kiedy jest się tak młodą osobą. Była wściekła na siebie, że pozwoliła, by doszło do takiej sytuacji. Siedziała na łóżku i płakała. Płakała nad swoim losem. Jeszcze niedawno tak cieszyła się ze wszystkiego, bo wydawało się, że będzie dobrze. Że wszystko się ułoży. A tu dupa. Kompletnia dziura. Odchłań. Postanowiła, że zdecyduje się na usunięcie dziecka. W sumie to jeszcze nie dziecko, to płód.
- Jeszcze nic nie czuje ... - tłumaczyła sobie, wybierając numer do Eleanor.
Poprosiła ją, by do niej przyjechała, bo ma poważny problem do obgadania. Calder odłożyła spotkanie z Danielle, która pogniewała się na nią na chwilę, ale kiedy dowiedziała się o co chodzi, uznała, że pojedzie z nią.
Po kilkunastu minutach Lena usłyszała pukanie do drzwi. Zbiegła na dół, ocierając policzki mokre od łez. Uspokoiła się na chwilę, ale kiedy zobaczyła stojące u progu dziewczyny, z lekkim przerażeniem i smutkiem na twarzy, wybuchła płaczem. Nie mogła się powstrzymać, bo znowu przypomniała sobie, że jej życie właśnie się zawaliło, kiedy wszystko się dobrze układało. Eleanor i Danielle wzięły Lenę pod ręce i poprowadziły na kanapę do salonu.
Po kolei pytały co się stało, dlaczego tak płacze. Prosiły ją o odpowiedź, ale ona nie mogła wydusić z siebie słowa. Postanowiły, że poczekają chwilę, aż się uspokoi. Obydwie były wtedy mega przestraszone, dodatkowo nie wiedziały co się stało. A mogło to być wszystko.
Wypadek, coś z jej rodziną. Przez dwadzieścia minut patrzyły na zatracającą się w płaczu Lenę i czekały na to, aż wreszcie coś powie.
- Le, co się stało? - spytała troskliwie Eleanor i spojrzała na dziewczynę.
- Powiedz nam - prosiła Danielle.
- Nie mam po co żyć dziewczny, nie mam - mówiła przez łzy.
- O czym ty mówisz? - mruknęła pod nosem Dan.
- JESTEM W CIĄŻY ! - ponownie wybuchła niepochamowanym płaczem.
Przyjaciółki spojrzały się na siebie momentalnie i zrobiły wielkie oczy. Eleanor zakryła ręką usta. Były w totalnym szoku. Siedząca po lewej stronie Danielle złapała Lenę za głowę i przyciągnęła do siebie, zmuszając dziewczynę do położenia się na niej, po czym zaczęła płakać cicho razem z nią. Eleanor pokiwała głową z niedowierzaniem.
- Lena, jak to? Wiesz już na pewno? - pytała dziewczyna Louisa.
- Byłam dzisiaj u ginekologa. Jaka ja głupia byłam, że nie zorientowałam się, że poranne nudności i spóźniający się okres coś oznaczają !
- Harry wie? - zdobyła się na odwagę Danielle i zapytała o to. Otarła policzki.
Lena pokręciła przecząco głową.
- Trzeba mu powiedzieć - postanowiła El.
- Nie ! - krzyknęła Lena i podniosła się energicznie. - Nie mówcie mu, proszę was.
- Przecież musi się dowiedzieć - ciągnęła Calder. - Nie możesz tego przed nim ukrywać, to też jego dziecko. Czego się boisz?
- Że mnie rzuci ... - pociągnęła nosem.
- No coś ty ! Harry , ani żaden z chłopaków, taki nie jest - zapewniała ją Danielle, która wciąż miała w oczach świeczki.
- Kompletnie zniszczyłam sobie życie - mówiła Lena. - Ale jest jedno wyjście.
Dan i El spojrzały na nią i uniosły brwi do góry miejąc nadzieję na jakiś rozsądny pomysł.
- Aborcja - powiedziała poważnym tonem Lena i czekała na reakcję dziewczyn.

__________
Dobra wszyscy czytelnicy. Sprężamy dupencje i komentujemy, bo jest to jeden z ostatnich rozdziałów. Mogę wam zdradzić, że wszystkie już do końca napisałam, więc teraz będę tylko dodawała po kolei.
Strasznie jestem zadowolonaa *.*

KOMENTUJCIE ! < 33

1 komentarz:

  1. ohh, jakie to świetne! kurde, nie mogę przyjąć do wiadomości, że zaraz kończysz, no ale cóż.
    Twoje opowiadanie jest moim ulubionym i zawsze tak będzie :)
    http://episode-of-skins.blogspot.com
    http://boundary-forest-mystery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń