poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział XVIII


Puść najpierw tę piosenkę ! ------------------------------------------------->

- Aborcja?! - krzyknęły w tym samym momencie Eleanor i Danielle. - Chcesz je usunąć? - dodała El i wskazała palcem na brzuch Leny.
- To mi się wydaje jedynym rozsądnym rozwiązaniem - stwierdziła dziewczyna i wzruszyła ramionami.
- Nie pozwolimy ci na to. Harry ci nie pozwoli - mówiła Danielle ze strachem w oczach.
- Harry to się o niczym nie dowie - powiedziała Lena na głos, choć później doszła do wniosku, że niepotrzebnie. - Dziewczyny, ja jestem za młoda na dziecko. Mam 20 lat. Dopiero będę zaczynała studia. Nie mogę mieć teraz takiego obowiązku na sobie.
- Może chociaż oddaj do adopcji, albo coś.. ale nie usuwaj ! - przerwała jej Eleanor.
Lena pokręciła przecząco głową.
- Nie mogę się z tobą zgodzić. Boję się, że jak już je urodzę ...
- To nie będziesz miała serca go oddać - dokończyła zdanie Danielle, wpatrująca się w podłogę.
Torres uśmiechnęła się i pokiwała głową.
Siedziały w ciszy, kiedy rozległ się dzwonek telefonu Leny. Spojrzała na wyświetlacz.
"Harry" - odczytała i pokazała dziewczynom.
- Odbierz - odparły zgodnie przyjaciółki.
Zrobiła tak jak kazały. Powiedziała, że wszystko w porządku i zapewniała Harrego, że nie musi przyjeżdżać.
- Tak, wyniki będą dopiero za tydzień, ale nie przejmuj się, już się czuję o wiele lepiej - kłamała do telefonu, a serce kuło ją za każdym słowem. - Do jutra, dobranoc, pa - rozłączyła się.
- Okej. Mam plan Lena. To twoje życie i ty zadecydujesz co chcesz zrobić. Ale postanowiłam, że każda z nas powinna przedstawić swoją opinię na ten temat. Zacznę ja - mówiła Eleanor. - Moim zdaniem. Nie powinnaś usuwać dziecka. To naprawdę złe. Urodź je, a my ci pomożemy. Przecież w sumie to nie mamy żadnych planów na wyjazdy i tego typu rzeczy, więc będziemy na miejscu i możemy ci pomóc. Przynajmniej ja - dodała i przekazała pałeczkę siedzcącej obok niej Danielle.
Kiwnęła głową i zaczęła mówić.
- Jeżeli natomiast nie chcesz naprawdę tego dziecka, to powinnaś najpierw porozmawiać z Harrym i wspólnie powinniście ustalić, co trzeba zrobić. Jeżeli zdecydujesz się na usunięcie - on MUSI - zaakcentowała ostatnie słowo. - Musi - powtórzyła jeszcze ze trzy razy, żeby wzmocnić jego znaczenie. - Musi o tym wiedzieć. To też jego sprawa i na pewno nie chciałby, żebyś go o tym nie poinformowała. To nie jest lalka, nie zastanawiasz się nad tym, czy ją wyrzucić do kosza i kupić nową, czy zostawić na półce. Tu chodzi o życie dziecka. Twojego dziecka. WASZEGO DZIECKA. Ale oczywiście, jeżeli zdecydujesz się je urodzić, co wydaje mi się najlepszym pomysłem, zgadzam się i decyduję się na sto procent, że będę ci pomagać, przewijać, wychodzić na spacery. Zresztą, twoi rodzice i Laura też pewnie będą się chcieli dołożyć - wzięła wdech i ciągnęła dalej. - To nie koniec świata kochanie. Masz nas. Nigdy cię nie opuścimy. A każdy ma prawo do popełnienia błędu. Mogło się to przytrafić i mnie i Eleanor i Perrie. I pewnie postąpiłabyś tak samo - skończyła. - Mam nadzieję - dodała szybko i uniosła brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Oczywiście, że tak - odparła Lena i wzruszona wypowiedzią Danielle uśmiechnęła się i przytuliła obydwie dziewczyny. - Strasznie wam dziękuję, że was mam. Gdyby nie to, że tu przyszłyście, pewnie już leżałabym gdzieś w łazience z podciętymi żyłami.
Spojrzały na nią karcąco i zaśmiały się.
- A więc? Co zrobisz? - zapytała Eleanor.
- Najpierw powiem o tym Harremu. Ale raczej nie usunę. To chyba zbyt bolesne dla mnie, jakby się zastanowić. Przecież dużo ludzi stara się o dziecko i nie może go mieć, a ja bym miała je usunąć? Macie rację. To bezduszne. A ja taka nie jestem. Urodzę je/jego, a później oddam w dobre ręce.
- Nie zostawisz? Pamiętaj o tym co ci mówiłyśmy - przekonywała ją Dan.
- Wiem kochane, ale ja i tak chyba nie dam rady. Ale zobaczymy. W końcu będę miała dziewięć miesięcy na zastanowienie się. Chyba, że wcześniej zabiją mnie fanki Harrego, alvo sama Caroline Flack.
- No właśnie. Powiemy o tym od razu światu? - zapytała Calder.
- Nie, nie możemy - odparła Danielle. - Jeżeli Lena zdecyduje się na oddanie dziecka, to po co w ogóle mówić ludziom o tym, że się go spodziewa?
Lena pokiwała głową na znak zgodzenia się ze słowami przyjaciółki.
- Wiecie o tym tylko wy i .. od jutra Harry. Ewentualnie możecie powiedzieć Louisowi, Liamowi, Zaynowi, Perrie i Niallowi. Ale nikomu poza nimi. Trzeba dbać o prywatność.
- Zgoda - odparły i zaśmiały się.
- Wszystko będze dobrze - szepnęła jej do ucha Danielle.

***
Następnego dnia, Lena czuła się już trochę lepiej. Ubrała się w : http://www.polyvore.com/cgi/set?.locale=pl&id=57439776 i po zjedzeniu śniadania, wybrała się do Harrego, by stawić czoło swoim obawom i powiedzieć mu o najnowszej wiadomości. Jadąc samochodem, obmyślała plany. Co mu powie, jak zachowa się, kiedy go odrzuci. W końcu darowała sobie, bo wiedziała, że nigdy nic nie idzie po naszej myśli, więc nie ma sensu na jakieś opcje a, b czy c. Podjechała pod jego apartament i lekko zdziwiła się, gdy ujrzała więcej samochodów, niż zwykle. Miała już odjechać i odłożyć tę rozmowę na inny termin, ale uznała, że nie może dłużej zwlekać i musi zrobić to tego dnia. Żadnego innego. Wysiadła z samochodu i poprawiła rozpuszczone włosy. Zamknęła auto i udała się do drzwi.
Zadzwoniła dwa razy. Po chwili drzwi otworzył jej rozbawiony Harry.
- Kochanie ! Dzwoniłem rano, nie odbierałaś, wchodź ! - odparł z uśmiechem na twarzy.
"Ciesz się póki jeszcze o niczym nie wiesz" - pomyślała i odwzajemniła gest.
Weszła do salonu, gdzie zobaczyła zgraję nieznanych jej ludzi. Niektórzy siedzieli na kanapie, inni stali przy tarasie. Jedni pili wino, drudzy palili papierosy. Imprezka po całości. Jednak większość była w strojach eleganckich, to Lenę zdziwiło.
- Kochani, to Lena  - odparł Harry i uśmiechnął się znowu. Widać, był w dobrym humorze. - Nie mieliście się okazji poznać jeszcze, a powinniście. - Lena, to jest Emma - moja nauczycielka śpiewu - wskazał palcem na blondynkę popijającą wino. Uśmiechnęła się. - To jest Lou - stylistka, jestem ojcem chrzestnym jej córki. - dodał.
Po kolei wymienił wszystkich, w tym menadżerów całego One Direction, ochroniarzy.
- A co wy tak tu świętujecie? - zapytała, kiedy w końcu Harry dał jej dojść do głosu.
- Zatwierdzenie pracy nad nową płytą ! - wrzasnął ktoś z tłumu.
- Taak ! - krzyknęła reszta głośno i zaczęli się śmiać.
Lena kiwnęła głową i poprosiła Harrego na stronę.
Kiedy znaleźli się już w pokoju obok, Lena wzięła głęboki wdech i zdecydowała się wszystko powiedzieć swojemu chłopakowi, bez względu na konsekwencje.
- Przepraszam, że muszę zepsuć ci twój imprezowy humor. Skłamałam. Wyników nie będzie za tydzień. Już wiem co mi jest.
Wyglądał na naprawdę przerażonego.
- Jesteś na coś chora? Nie martw się znajdziemy lekarstwa ... - zaczął mówić.
- Nie Harry ... - chciała się wtrącić, ale on nie pozwolił jej dość do słowa.
- Znajdę ci dobrego lekarza - ciągnął.
- HARRY STOP ! - przerwała mu, podnosząc ton. - Nie potrzebuję lekarstw.
- Tylko?
- Harry ... ja ... my ... będziemy mieli dziecko.
- CO?! - wrzasnął i upuścił kieliszek.
- Jestem w ciąży - powtórzyła, a oczach pojawiły się jej łzy.
W tym momencie do pokoju wparował Paul, który pełnił wtedy funkcję ich ochroniarza, ale i menadżera w pewnym sensie.
- Co jesteś dziecko? - zapytał zaskoczony i zmarszczył czoło. - Coś ty narobiła?!
Lena spojrzała na Harrego, oczekując od niego pomocy, ale ten nie był w stanie wydusić z siebie słowa.

_____________
Zbliżamy się do końca. Komentujcie ! < 33

3 komentarze:

  1. O moje myśli się sprawdziły, ale chyba nie zbrobisz z Harrego jakiegoś okropnego faceta? Nie... Ty mu tego nie zrobisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. WIEDZIAŁAM! FUCK YEA! I jak to co ONA narobila, to Hazza jej dziecko zmajstrował ;p Świetne ♥
    http://episode-of-skins.blogspot.com
    http://boundary-forest-mystery.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń